Iluzja osiągnięcia – Kusan Sunim
[Fragment wykładu Czcigodnego Kusana, wygłoszonego latem 1969 roku w klasztorze Songgwang Sa w Korei]
Wiosenny kwiat. Ale dlaczego trzeba opróżnić umysł w ten sposób? Dlatego, że jeśli choć jedna myśl cię powstrzyma, pojawi się osiemdziesiąt cztery tysiące splamień. Dlatego Taego Pou powiedział: „Nie robi się niczego”. Skoro przeszłość już minęła, zanikają nawet myśli o niej. I nie pojawia się żadna myśl o tym, co dopiero ma nastąpić. Gdy zostaną odcięte wszystkie myśli o przeszłości i przyszłości, nie będzie również myśli związanych z teraźniejszością.
Tylko czy taki stan pustki jest dobry? Czasami zdarza się, że praktykujący, który od jakiegoś czasu medytuje z hwadu, ulega otumanieniu. Jego praca z hwadu słabnie i stępia się; ustają wszystkie myśli i medytujący znajduje się w stanie ciszy i bezruchu. Siedzi bardzo spokojnie, a jego ciało jest niezwykle zrelaksowane. Nawet jeśli siedzi cały dzień, nie będzie świadomy bólu nóg, a w nocy nie będzie świadomy snu. Czasami praktykujący całkowicie zapomina o swoim ciele i nie ma świadomości ani istnienia, ani nieistnienia świata. Po prostu siedzi w stanie całkowitego wyciszenia. Oczywiście można by pomyśleć, że taka pustka jest czymś bardzo dobrym. Jednak w rzeczywistości błędem jest sądzić, że naprawdę praktykujemy, kiedy ześlizgujemy się w stan całkowitej próżni.
Jeśli pojawi się taki stan pustki, nie można go po prostu utrzymywać i obserwować. Nie wolno nawet trzymać się myśli, że nie wolno tego utrzymywać. Także myśl o nietrzymaniu się tej myśli musi zniknąć. Trzeba porzucić również myśl, że nie wolno trzymać się myśli, że nie wolno się jej trzymać. Jeżeli ktoś potrafi po prostu utrzymywać hwadu w stanie żywej ciszy, to ta żywa cisza sama z siebie objawi olśniewające duchowe światło. Wtedy jednak można łatwo popełnić błąd myślenia o sobie jako o oświeconym. To byłoby szalone. Po dojściu do tego etapu wielu ludzi zaczyna pochłaniać myśl, że się przebudzili.
Jest to moment, kiedy praktykujący znajduje się w bardzo trudnym położeniu. Chociaż może próbować iść naprzód, nie jest w stanie. A gdyby chciał wrócić, to też nie może tego zrobić. Nie jest także w jego mocy pójść w prawo lub w lewo. Jest to naprawdę bardzo trudny okres. W żadnym wypadku praktykujący nie powinien przy tym żywić myśli, że zyskał jakąkolwiek realizację lub osiągnięcie. Musi tylko nadal mocno utrzymywać hwadu i gorliwie się zapytywać.
Kiedy on przychodzi, przychodzi i hwadu; kiedy odchodzi, odchodzi i hwadu. Tylko wtedy, gdy taki stan jest utrzymywany przez 24 godziny na dobę we wszystkich czterech pozycjach, można powiedzieć, że praktyka naprawdę się rozwija. Chociaż siedzisz cały dzień, nie ma siedzenia; chociaż śpisz całą noc, nie ma snu; i nawet jeśli będziesz jadł cały dzień i noc, nic nie zostanie zjedzone. Teraz hwadu jest jednoupunktowione i dochodzisz do etapu, na którym staje się spójną jednolitą masą. To bardzo dobry znak. Ale właśnie teraz pojawia się niebezpieczeństwo, że możesz myśleć, iż właśnie osiągnąłeś oświecenie. Powiedzenie tego w tej chwili byłoby głupotą.
Na tym etapie zaczyna się prawdziwa praktyka. Przedtem nigdy tak naprawdę praktykujący nie panował nad hwadu. Tak więc byłoby po prostu przejawem głupoty, dalekiej od prawdziwej Drogi, by przeżywać jakieś małe doświadczenie, które mogło się pojawić, podczas gdy w rzeczywistości hwadu było nieobecne. Dopiero teraz można powiedzieć, że hwadu zostało naprawdę uchwycone. W tej chwili niczego nie można dodać i niczego nie można zabrać. Teraz ważne jest, aby prawidłowo praktykować i nigdy nie puścić hwadu. Tak naprawdę to tak, jakby zacząć od nowa medytować ze swoim hwadu.
To jest tak, jakby w trakcie praktyki trzeba było uchwycić dwa lub trzy razy hwadu na nowo. Na etapie pustki, kiedy zupełnie nic się nie pojawia, praktykujący lgnie do tej pustki. Z kolei na etapie żywej ciszy i pojawienia się olśniewającego duchowego światła lgnie do tego olśniewającego światła. I jeszcze po raz kolejny przeszkody mogą pojawić się na etapie spójnej jednolitej masy. W ten sposób trzykrotnie natrafia się na blokady w medytacji.
Jak w tym momencie można uchwycić hwadu? Trzeba się zwrócić do środka i spojrzeć za siebie. Nie jest to spoglądanie za siebie okiem fizycznym, lecz okiem umysłu. Trzeba na poważnie zadać sobie pytanie, o co chodziło Chao Chou (jap. Joshu). Dlaczego powiedział „nie”? Trzeba zachowywać się jak stara mysz wchodząca do rogu krowy. Przyciągnięta zapachem jedzenia mysz wpełza do rogu, nie myśląc o niebezpieczeństwie. Ale potem grzęźnie i nie może poruszyć się ani do przodu, ani do tyłu. Podobnie trzeba uchwycić hwadu, nie dbając o życie ani o śmierć.
Kiedy praktykujesz w ten sposób, zapominasz o wszystkich myślach dotyczących spania, jedzenia, a nawet umierania. Po prostu tylko trwasz skoncentrowany wyłącznie na hwadu, do którego trzeba się przebudzić. Wszystko inne całkowicie znika – nawet sama myśl o przebudzeniu. Jeśli z wielką determinacją przenikniesz hwadu, zostanie odcięta ścieżka słów i zniknie każde miejsce, w którym umysł mógłby się schronić. Teraz staje się ono bardzo przejrzyste, jasne i wyraźne. W tym momencie dojrzały człowiek nie ma już żadnych wątpliwości co do słów wielkich mistrzów. Po przebudzeniu się nadchodzi czas, gdy trzeba udać się do urzeczywistnionego nauczyciela, aby ustalić, czy jest to prawdziwe przebudzenie, czy też nie. Jest to moment, w którym trzeba przyciąć i wypolerować swoje zrozumienie z dobrym nauczycielem. Natomiast ludziom, którzy nie wiedzą, nie mówi się ani słowa. Należy wobec nich zachowywać się jak osoba przygłucha i przygłupia. Przy spotkaniu z kimś, kto również wie, wystarczy prosty ruch oczu, aby każdy z nich rozpoznał poziom zrozumienia drugiej osoby. W ten sposób tacy ludzie okazują sobie wzajemnie szacunek.
Przeł. Bup Jah